Lewe dyplomy są w ostatnich czasach prawdziwą plagą. Okazuje się, że w dzisiejszych czasach można zdobyć stanowisko menedżera czy prezesa zupełnie na skróty. Wystarczy napisać nieprawdziwe fakty w swoim życiorysie, np. że skończyło się daną uczelnie i ruszyć po lewe dyplomy… do internetu.

Dyplom w zasięgu myszki
W sieci aż roi się od oszustów gotowych pomóc nam w fałszowani dokumentów. Wystarczy odpowiedzieć na ogłoszenie typu – „Oxford w zasięgu twojej ręki”. Oczywiście wszystko tanio i profesjonalnie.
Pewnie nie raz, uczciwy czytelniku zetknąłeś się z mailami takiej treści. Fałszerze bowiem wysyłają nam regularnie tego typu maile do skrzynek. Poza tym ogłaszają się na różnego typu serwisach ogłoszeniowych.

Samemu? Czemu nie
Oczywiście dyplomy można podrabiać również samemu. Wystarczy zwykła drukarka i ksero. Czasami wymagany jest specjalistyczny sprzęt. Dlatego nie brakuje fałszerzy, którzy gotowi nam są pospieszyć z pomocą.

Tak bezkarnie?
Należy dodać, że fałszywe dyplomy są poważnym oszustwem, do tego bardzo powszechnym. Często pracodawcy zmuszeni są wynajmować detektywów aby zbadali prawdziwość dokumentu. Lewe dyplomy bowiem do złudzenia przypominają prawdziwe.

Jaka cena?
Ile kosztują fałszywe dyplomy? Za dyplom magistra trzeba zapłacić około siedem tysięcy, za licencjat ok. cztery i pół tysiąca. Jak widać kosztują one sporo. Jednak nie brakuje oszustów, którzy decydują się na taki krok.

Fałszywki na szczycie
Ciekawostka jest fakt, że jeszcze większą plagą są fałszywe dyplomy w USA. W Stanach Zjednoczonych produkcja lewych dyplomów to prawdziwy biznes. Oszuści doszli do takiej wprawy, że są w stanie oszukać nawet ważne osobistości i poważne instytucje państwowe. Słynne są na przykład oszustwa dyplomowe w Białym Domu. Członkowie personelu Białego Domu posiadali bowiem lewe dyplomy potwierdzające ukończenie fikcyjnych uniwersytetów. Znane jest też oszustwo Laury Callahan, pracownicy Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Podobnie było z personelem Departamentu Sprawiedliwości czy Narodowej Agencji Bezpieczeństwa. Jak widać nie tylko w Polsce fałszywe dyplomy są prawdziwą plagą.